Nadzieja naszego powołania XV Niedziela

Niedzielna Eucharystia umacnia i potwierdzenia nasze życiowe powołanie. Nie my wybraliśmy miejsce i czas naszego życia na Ziemi. Jest ktoś, Kto nas z nicości powołał do istnienia i w tym powołaniu kształtuje tu i teraz nasze być i mieć.

Bóg, kształtując nas, nie odbiera nam autonomii, czyli wolnej woli. Bóg pomimo naszej ograniczoności duchowej w sposób najbardziej pełny wyróżnia nas, wierzących, spośród pogaństwa schowanego za parawanem anonimowej poprawności, usprawiedliwiającej zobojętniałą na wieczność, jałową monotonię bezcelowego przemijania. Nadzieja naszego powołania jest pełna, gdy jest oparta o wiarę i miłość.

Prorok Amos ukazuje podstawę powołania, które w swoim życiu realizuje. Boże powołanie daje w jego przekonaniu autorytet głosicielowi. Dlatego Amos kategorycznie odcina się od opinii innych ludzi na swój temat, odcina się od uzurpowania sobie przywileju głoszenia w imieniu Pana, jak to czynią sekty i ich samozwańczy przywódcy. Ma pełną świadomość swojej ludzkiej kondycji: „… jestem pasterzem i tym, który nacina sykomory.” Warto realnie spojrzeć na pole naszego oddziaływania. Z ogólnego punktu widzenia nie jest ono zbyt duże. Powołanie Amosa i każdego z  nas ma umocowanie w posłaniu tego, który posyła. Moc Boga sprawia, że słabość ludzka dokonuje tyle dobra tutaj i gromadzi jeszcze skarby w niebie.

Prorok Amos napomina nas, abyśmy nie oceniali siebie na podstawie opinii innych ludzi. Inni mierzą mnie swoją miarą. Ja natomiast najlepiej czuję się podczas Eucharystii, gdy na początku przepraszam Boga z wszystkie moje grzechy, a później przed Komunią, gdy mówię, Panie nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie. We wszystkich pozostałych momentach Mszy św. czuję  swoją niegodność i olbrzymie wyróżnienie z powodu powołania, którym mnie Bóg obdarzył.

Św. Paweł uściśla wzór Chrystusa na którym opiera się kształtowanie nas dzieci Bożych przez Ojca, który jest w niebie. W Nim – mówi św. Paweł – Ojciec wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy bili święci i nieskalani przed Jego obliczem. Można robić sobie całą gamę kompromisów, które stępią w nas pragnienie świętości, ale nie zmieni to faktu, że Bóg chce, abyśmy byli świętymi, bo On jest Święty. Dlatego radykalizm ewangeliczny zawsze będzie kolidował z „karłowatymi duchowo suplementami wiary.” Dlatego Kościół głosi Ewangelię, aby człowiek na poważnie potraktował świętość.

Ewangelia ukazuje posłanie uczniów. Spróbujmy wyłowić z tego fragmentu coś dla siebie:

Powołanie, to bycie dla – Mistrz posyłał po dwóch, bo gdzie dwaj albo trzej modlą się, tam sam Chrystus staje się mocą ich modlitwy. W Bożej optyce posłannictwa nikt z ludzi nie żyje tylko dla siebie. Nadzieja naszego powołania opiera się na czynieniu dobra doczesnego i wiecznego sobie i bliźnim. Egoizm nie jest wartością, chociaż daje dużo zadowolenia, podobnie jak inne słabości ludzkie, które dzisiaj urosły do rangi samodzielnych odniesień dla doznawania  chwilowych radości, którym poświęca się coraz więcej czasu i pieniędzy. W niczym nie zmienia to faktu, że w rozumieniu nauki Bożej grzechy były są i będą złem. Przy czym boleśnie obniżyła się granica popełniania grzechów ciężkich, co każe nam z obawą patrzeć na przyszłość i wieczność dzisiejszych młodych pokoleń ze społeczności ochrzczonych.

Powołanie to życie w łasce Bożej – Łaska  Boża daje nam władzę nad duchami nieczystymi. Słowo Boże i Sakramenty skutecznie chronią nas przed działaniem złego. W tym wymiarze Bóg działa zawsze, nawet wtedy, gdy człowiek po ludzku jest całkiem bezsilny. Dlatego wyjątkowo podstępnym działaniem złego jest ocenianie całości prze pryzmat jednego. Niechęć do człowieka, który po ludzku zawiódł nie przekreśla Miłości jaką Bóg ma dla nas. Gdyby tak było, Pan Jezus nie dałby kluczy Królestwa Niebieskiego Piotrowi, który trzykrotnie się Go zaparł.

Łaska nie zależy od rzeczy materialnych – Na drodze powołania wiążące są sprawy duchowe, a materialne pozostają dalekie od błogosławieństwa i łaski. Jedni, jak Św. Franciszek, cenili ubóstwo w głoszeniu Ewangelii, a inni, jak Św. Maksymilian Maria Kolbe, franciszkanin, cenili możliwości techniczne, a więc materialne, do głoszenia Ewangelii. Nigdy jednak sama materia nie stawała się ważniejsza od łaski Bożej. Obecny świat przewartościował materię, stawiając ją wyżej od dóbr duchowych.

Powołanie jako tak dane Bogu – Pan Jezus posyła nas do tego świata, który w przewartościowanej materii upatruje dobro większe od łaski, która do zbawienia jest koniecznie potrzebna. Powołanie, to konieczność stałego konfrontowania się ze złem. Najpierw w sobie samym, potem w drugim człowieku i wreszcie w świecie. Próba dawania „Panu Bogu świeczki i diabłu ogarka”, pomija konfrontację. Dlatego warto w sposób bardzo zdecydowany porzucić całą gamę kompromisów, które tępią w nas pragnienie świętości, a podjąć decyzję o konkretnej walce, przez modlitwę, post, jałmużnę, gorliwość zawodową, głębokie przeżywanie Eucharystii i wiele innych przejawów, które Duch Święty nam podsunie. Owoce naszego zdecydowanego, powiedzenia Bogu tak, stanięcia po stronie powołania otrzymanego od Boga, przerosną w konkretnych efektach nasze najśmielsze oczekiwania. (Ks. K.W. MSF)


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*

Top