ARTYKUŁY MSF

Misterium zła w doświadczeniu egzystencjalnym człowieka

Przedziwna jest egzystencja człowieka na tym świecie. Codzienne zmaganie ze swoimi słabościami, doświadczenie cierpienia, czy nieuchronność śmierci. Każdy człowiek, jeśli zrobi chociażby krótką analizę otaczającej go rzeczywistości dostrzeże ogrom ludzkiej tragedii.
Ludzkość coraz pełniej korzysta z owoców osiągnięć cywilizacji. Poziom wyedukowania społeczeństw w skali globalnej osiągnął niespotykany dotąd wysoki stopień rozwoju. Ludzie są coraz bardziej wykształceni, a jednak ta pogłębiona świadomość nie sprawia, iż człowiek staje się lepszy. Morale całych społeczeństw drastycznie się obniża, instytucja rodziny jest zagrożona. Powszechność rozwodów, rozbitych i patologicznych rodzin nikogo już nie dziwi. Liczba dzieci wychowywanych bez ojców, matek, a niejednokrotnie obojga rodziców ciągle wzrasta. Wszelkimi sposobami próbuje się zakwestionować instytucję małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety, ukierunkowanego na przekazanie życia. Narasta demoralizacja społeczeństw poprzez lansowanie w środkach masowego przekazu, pornografii, samowoli i roszczeniowo-konsumpcyjnego stylu życia. Liczba przestępstw nadal utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie, a sami przestępcy często czują się bezkarni. Wiek XX noszący miano wieku największego rozwoju cywilizacji, pochłonął największą, jak do tej pory w historii świata, liczbę ofiar. Mnożą się konflikty zbrojne na całym świecie. Na naszych oczach często na żywo pokazuje się w TV wojnę i eksterminację całych narodów, np. Rwanda, Jugosławia, Chorwacja, Czeczenia. Obserwując te przerażające widowiska nasuwa się wniosek, iż świat staje się antyczną areną cyrkową, gdzie ludzie oglądali na żywo walki gladiatorów na śmierć i życie i gdzie dzikim zwierzętom rzucano na pożarcie pierwszych Chrześcijan, którzy zamiast tych praktyk wnosili przykazanie miłości Boga i Bliźniego. Ojciec wyciąga rękę przeciw dziecku, dziecko przeciw rodzicom odbierając im życie. Życie ludzkie, jako najwyższa wartość jest kwestionowane, np. poprzez ustanawianie praw dopuszczających zabijanie najsłabszych, gdzie brutalnie wyciąga się ręce i wdziera pod serca matek, by wyrwać stamtąd umieszczone przez Stwórcę dzieci. Niejednokrotnie te maleńkie ciała przeznacza się na części zamienne czy też środki kosmetyczne, odbierając im ludzką godność. Legalizuje się eutanazję, czyli przerywanie życia ludzkiego na życzenie człowieka, co otwiera drogę do kolejnej przerażającej praktyki, gdzie jeden człowiek będzie decydował o życiu i śmierci chorych, starszych i bezbronnych ludzi. W wyniku rażąco niesprawiedliwego podziału dóbr ziemskich, całe państwa i narody (kraje Afryki, Azji, Ameryki Południowej), żyją w nędzy, cierpią głód i wymierają, chociaż ziemia posiada potencjał żywnościowy dziesięciokrotnie przewyższający obecną liczbę ludności. Pogłębia się dysproporcja pomiędzy ubogimi a bogatymi, co jest wynikiem nieudolnego systemu ekonomicznego, i fatalnej w skutkach polityki finansowej, która zadłuża te kraje u finansjery światowej. Ojciec Święty Jan Paweł II apelował o zniesienie zadłużenia krajów najbiedniejszych, lecz na jego apel odpowiedzieli tylko nieliczni. Okazuje się bowiem, że chory system finansowy zadłużył te kraje nie u innych państw, lecz u prywatnych osób.
Całe potoki krwi niewinnych spływają na ziemię wołając o pomoc, o sprawiedliwość Bożą, o pomstę do Nieba.
Już po powierzchownej analizie otaczającej nas rzeczywistości dostrzegamy przerażające owoce zła, które serwowane są nam na stole codziennego życia. Chyba nikt, kto jest w pełni rozumu nie kwestionuje tego, iż są to rzeczywiste owoce zła. Skoro więc powszechnie dostrzegamy serwowane nam złe owoce, to dlaczego nie chcemy otworzyć oczu i wybudzić się z tego demonicznego zaślepienia? Dlaczego nadal z maniakalnym uporem, poza nielicznymi wyjątkami, ogromna większość ludzkości, a niejednokrotnie nawet chrześcijan, nie chce ujrzeć drzewa, które te zatrute owoce rodzi? Dlaczego nie chce ujrzeć tych, którzy nam te owoce zła serwują, tłumacząc, że „człowiek sam gotuje sobie taki właśnie los”? Patrząc nawet tylko po ludzku, przez analogię, możemy przyrównać obecny świat do pola bitwy, na którym poległo wielu walczących. Jeśli w takiej sytuacji wizytujący to pole bitwy generał, widząc trupy poległych, stwierdziłby, że w tym miejscu nie było wroga, uznany by został za szaleńca, odebrano by mu dowództwo i objęto by go stałą opieką medyczną. Każdy, kto twierdzi, że za wszystkim stoi tylko człowiek, tak naprawdę rozgrzesza wroga par excellence ludzkości, którym jest świat zbuntowanych duchów, ze swoim przywódcą księciem tego świata (por. J12,31), noszącym imię Szatan, co oznacza nieprzyjaciel, wróg, morderca od początku i ojciec kłamstwa (por. J 8,44-45).
Prawdą jest, że nie każdy grzech człowieka należy bezpośrednio łączyć ze skutkami działania Szatana, gdyż wówczas pominęlibyśmy naszą wolną wolę i usprawiedliwilibyśmy każde uczynione zło Szatanem, zrzucając na niego wyłączną odpowiedzialność. Prawdą jest także to, że za każdym złem stoi on pośrednio jako ojciec zła i kłamstwa. Z pewnością możemy jednak założyć, że jego prawdziwym działaniem jest zaprzeczenie Boga radykalne, subtelne i absurdalne. On działa tam, gdzie hipokryzja i rażące kłamstwa podaje się za ewidentne prawdy, gdzie miłość zostaje wygaszona zimnym, okrutnym egoizmem, gdzie imię Chrystusa jest zwalczane z zaciekłością i buntowniczą nienawiścią (por. 1 Kor 16,9.13n), gdzie prawdziwy Duch Ewangelii zostaje rozmyty i zaprzeczony i gdzie wydaje się, że beznadziejność ma ostatnie słowo (por. audiencja generalna papieża Pawła VI, 15 listopada 1972 roku).
Chrześcijaństwo w swoim posłannictwie wniosło nową rzeczywistość w świat wartości. Chrystus (Mesjasz), Boży Syn przyszedł na ziemię, aby wszystkich wyzwolić spod panowania diabła. Szatan pojawia się już u początku historii rodzaju ludzkiego, kiedy to w sposób przewrotny i perfidny namawia niewiastę do nieposłuszeństwa Bogu. Scena wydarzyła się przy drzewie poznania dobra i zła, które powszechnie nazywane jest Drzewem Wiedzy. Człowiek przegrał przy Drzewie Wiedzy i przez to drzewo, gdyż to właśnie jego owoce okazały się destrukcyjne dla natury ludzkiej. Tam odbyła się pierwsza walka ze złem i niestety skończyła się porażką człowieka. Konsekwencje tej porażki dźwigamy aż po dzień dzisiejszy – choroby, cierpienia, rozbudzone ludzkie namiętności, śmierć… Nieposłuszeństwo Bogu Stwórcy i sprzeniewierzenie się okazanej przez Niego Miłości ściągnęło przekleństwo na ziemię (por. Rdz 3,17) i poddało nas pod częściową władzę złego. Owo nieposłuszeństwo Bogu i jego konsekwencje nazywamy Grzechem Pierworodnym.
Przez chwilę przypatrzmy się temu Drzewu Wiedzy, które dla człowieka okazało się „przekleństwem w Raju” i ściągnęło na niego te bolesne konsekwencje. Człowiek poniósł klęskę tam u początku swej egzystencji, ponieważ obok tego drzewa, czy też na drzewie znajdował się kusiciel Szatan. Kiedy obserwujemy to „Drzewo Wiedzy” dzisiaj i analizujemy przy pomocy światła Ewangelii, to widząc konsekwencje korzystania z niego, a szczególnie jakie są tego owoce, wydaje się, że niestety Szatan – kusiciel i kłamca do dzisiaj nie zszedł z tego drzewa i nadal jest tam obecny. Bo jak zrozumieć to, że ludzkość, która ma czynić sobie ziemię poddaną im bardziej postępuje w rozwoju, tym większe żniwo zbiera zło. Wystarczy tylko spojrzeć na historię, że to właśnie wówczas, kiedy wiedza ludzka osiągała niezwykle wysoki poziom rozwoju, przy jej pomocy wzbudzano demoniczne „filozofie i kultury”, które okazywały się przegraną ludzkości i pochłaniały niezliczoną liczbę ludzkich istnień. To przy pomocy drzewa wiedzy konstruowano i konstruuje się najnowocześniejsze środki destrukcji człowieka, nowoczesne rodzaje broni, socjotechniczne manipulacje społeczeństwami (propaganda) poprzez środki masowego przekazu. Przy pomocy Drzewa Wiedzy przeprowadza się demoralizację całych narodów, ośmiesza się wartości, zabija się w człowieku poczucie sacrum, niszczy się wiarę, krótko mówiąc walczy się z Bogiem. Podobnie rozbudza się w ludziach hedonistyczno-konsumpcyjny styl życia, gdzie mieć i posiadać więcej znaczy niż być, istnieć, żyć. Owo „Drzewo Wiedzy” często niszczy w człowieku poczucie solidarności, współczucia dla innych, poczucie braterstwa i prawdziwej miłości, która pragnie dobra nie tylko egoistycznie dla siebie, ale przede wszystkim dla osoby kochanej. To ta wiedza nierzadko staje się pożywką dla pychy, która popycha człowieka, by stanął w miejscu Boga i decydował o tym, co dobre i złe, by w tejże pysze człowiek poddawał weryfikacji prawa Boże i zmieniał je według swego upodobania poprzez „demokratyczne” głosowanie.
Czy patrząc no to wszystko mamy jeszcze wątpliwości, iż na tym drzewie uwił sobie gniazdo starodawny wąż kusiciel (por. Rdz. 3)? To nie przypadek, że Chrystusa, Bożego Syna, odrzucili uczeni w piśmie i faryzeusze, ludzie na ówczesne czasy wykształceni bardzo dobrze. To nie przypadek, że za większością konfliktów na świecie stali ludzie wykształceni, którzy potrafili wykorzystać naiwność i dobre serca ludzi prostych. To także nie jest przypadek, że nawet w Kościele za wszelkimi rozdziałami, schizmami, herezjami stali także ludzie wykształceni, którzy za szatańskim podszeptem stawiali się wyżej od samego Chrystusa, który modlił się, aby wszyscy byli jedno. Dzisiaj, „wyedukowane” społeczeństwa niemalże powszechnie odrzucają praktykę wiary tworząc sobie własny obraz boga, który jest dobrym wujkiem i kumplem i nie stawia żadnych wymagań moralnych co do życia, praktyki wiary i kultu religijnego. Jest to karykatura boga, którego obraz nie ma nic wspólnego z Bogiem objawionym w Piśmie Świętym, zwłaszcza z Ojcem ukazanym przez Chrystusa. To drzewo wiedzy sprawia, że ludzie wstydzą się wyznawać swoją chrześcijańską wiarę, wstydzą się publicznie ją zamanifestować. Powszechnie spotyka się wnętrza domów chrześcijan, które oblepione są reklamą idolów, zdjęć, gazet itp., a nie ma tam symboli chrześcijańskiej przynależności. Osobiście spotykam stwierdzenia, że To takie niemodne już w dzisiejszych, nowoczesnych czasach. Takim, którzy religię i wiarę traktują jako rodzaj mody rzeczywiście trzeba doradzić, aby dali sobie spokój z Panem Bogiem, bo jak uzależniają Go od mody, to istotnie wielkie reklamy, bilbordy, drapacze chmur i wieżowce jako owoc rozwoju cywilizacji dawno w niektórych miastach przysłoniły już kościelne wieże, znaki Krzyża, czyniąc je prawie niedostrzegalnymi. Pamiętajmy o tym, że Szatan zawsze małpuje Pana Boga. Szatan zdjął obrazy Świętych Pańskich, Krzyże ze ścian, a nałożył na nie różnego typu znaki przynależności do niego. Często rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, że na ścianach ich domów w pokojach dzieci wiszą znaki diabelskiego poddaństwa. A wszystko to ma swoje pierwotne pochodzenie w stwierdzeniu: „będziecie, jak Bóg, znali dobro i zło” (por. Rdz 3). To jest właśnie to: „Ja lepiej wiem, co dla mnie jest dobre, a co złe”.
Z demonicznego gniazda starodawnego węża uwitego na Drzewie Wiedzy nieustannie wydostaje się szatański podszept: spróbuj tego, co nie-znane, a będziesz wiedział, skosztuj, a poznasz smak. Szatan doskonale wie, że człowieka zwyciężył w ten sposób, dlatego jego broń jest nieustannie wymierzona właśnie w tę najsłabszą stronę człowieka. To, co tajemne i ukryte zawsze pociągało rodzaj ludzki, dlatego często zwracano się ku wiedzy tajemnej, ku temu, co zakryte jest przed ludzkim poznaniem w porządku naturalnym. Szatan od początku potrafił manifestować swoją obecność wśród ludzi, zwodząc ich swoim kłamstwem. Wiara w istnienie świata duchów obecna jest prawie we wszystkich kulturach i religiach. Znana była również ludom zamieszkującym Kanaan – Ziemię Obiecaną. Kiedy więc Mojżesz wprowadzał Izrelitów do Ziemi Obiecanej przekazał im Boże prawo, w którym Bóg zakazuje wszystkich praktyk mających na celu kontakt ze światem okultystycznym (tajemnym).
„(9) Gdy ty wejdziesz do kraju, który ci daje Pan, Bóg twój, nie ucz się popełniania tych samych obrzydliwości jak tamte narody. (10) Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; (11) nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. (12) Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza. (13) Dochowasz pełnej wierności Panu, Bogu swemu. (14) Te narody bowiem, które ty wydziedziczysz, słuchały wróżbitów i wywołujących umarłych. Lecz tobie nie pozwala na to Pan, Bóg twój. (Pwt 9-14)”.
Człowiek zawsze szukał wiedzy, lecz jedynym kryterium pozwalającym tej wiedzy użyć jest światło Objawienia Bożego. Nie każda wiedza jest dobra dla człowieka, gdyż wiedza dotycząca świata duchów wykracza poza możliwości ludzkiego poznania. O świecie duchowym wiemy tylko tyle, ile sam Bóg nam objawił. Nie należy więc samemu poszukiwać tej wiedzy poza Światłem Bożego Objawienia. Gdyby Bóg chciał nam powiedzieć więcej, to objawiłby nam to przez Chrystusa. Powinniśmy więc jako Chrześcijanie okazać posłuszeństwo wierze i zaufać Bogu, że nie każda wiedza jest pożyteczna dla człowieka na tym świecie. Dotyczy to w sposób szczególny świata okultystycznego. Okultyzm najkrócej można by nazwać religią diabła. Po ludzku Szatana można by przyrównać do wściekłego psa, którego pan Bóg trzyma na smyczy. Jest to bardzo ostry, zbuntowany pies, bestia niszcząca dzieło Boże. Pole jego działania sięga tylko tak daleko, jak długi jest łańcuch na którym On jest trzymany. Czasem Pan Bóg może popuścić tej smyczy, co mamy ukazane w historii Hioba i jego rodziny. Jednak Pan Bóg zawsze stawia granice. Po całej próbie okazało się, że nikt tak się nie natrudził nad świętością Hioba jak Szatan i wyniósł go na wyżyny świętości. Bóg nie niszczy niczego, co stworzył, również zbuntowanych duchów niebieskich nie zniszczył, ale zło Bóg może wykorzystywać wyprowadzając z niego większe dobro. To pozostaje jednak wielką tajemnicą Bożego Miłosierdzia. Nie jest jednak celem obecnego opracowania studium demonologii, lecz ukazanie przerażających skutków zła w świecie i uwrażliwienie czytelnika na obecność Szatana jako bytu duchowego, inteligentnego i osobowego, a nie tylko zła jako braku dobra czy też tylko wolnego wyboru człowieka.
Powróćmy więc do naszego Drzewa Wiedzy i przez chwilę spójrzmy na otaczającą nas ze wszech stron okultystyczną reklamę. Przypomnę, że okultyzm dotyczy sfery tajemnej, można najprościej powiedzieć, że jest to wiara w to, iż we wszechświecie istnieją energie, siły, i potencjały, nad którymi człowiek rzekomo przy pomocy odpowiednich inicjacji, wtajemniczeń, praktyk, obrzędów i zaklęć może zapanować i te tajemnicze energie, siły i potencjały wykorzystywać dla własnych celów. Sposoby wykorzystywania tej energii nazywamy w uproszczeniu magią. I niektórzy próbują rozróżnić magię białą, która ma pomagać człowiekowi i magię czarną, która jest zwrócona przeciwko człowiekowi. Podział na białą magię i czarną jest oczywiście kolejnym kłamstwem Szatana, gdyż dla nas chrześcijan każda magia jest złem zakazanym przez Biblię, jest bardzo niebezpieczna, gdyż człowiek, który używa magii w rzeczywistości korzysta z sił demonicznych, czyli przy pomocy demonów realizuje swoje plany. Nie dziwmy się, że tam, gdzie słabnie wiara w Boga, tam żniwo zbiera w swojej religii Szatan. Jak grzyby po deszczu mnożą się różnego typu uzdrowiciele, wróżki, wykładacze snów, wywoływacze duchów, jasnowidze i wszelkiego rodzaju operatorzy okultyzmu, którzy postrzegani są często jako duchowi przywódcy, wyznaczający nam kierunki życia. Chodzimy do nich po tajemne informacje i zawią¬zujemy kontakt z siłami nieczystymi. Pamiętajmy, że jeśli wchodzimy do sąsiada na posesję po ciemku i nie wiemy, że tam biega rozwścieczony pies, to nasza niewiedza nie uchroni nas od jego ostrych zębów. Podobnie jest w świecie duchowym. Bóg zakazuje tych praktyk, bo jest to przestrzeń działania demonów i nie dziwmy się, że po wizytach u takich ludzi (mediów) coraz więcej doświadczamy w naszych rodzinach zła. W wielu domach dzieją się dziwne rzeczy, słychać dziwne głosy, stuki, prze-żywamy nieokreślone lęki, kosz¬marne sny, problemy z wiarą, czasem nienawiść do najbliższych. To może mieć swoje źródło w grzechach okultyzmu. Często nawet się z tego nie spowiadamy jako katolicy, a przecież jest to po¬ważne nadużycie względem cnoty religijności i posłuszeństwa Bogu. Przypomnę tylko to, co na ten temat mówi Katechizm Kościoła Katolickiego w nr 2115-2117.
Wróżbiarstwo i magia
„2115. Bóg może objawić przyszłość swoim prorokom lub innym świętym. Jednak właściwa postawa chrześcijańska polega na ufnym powierzeniu się Opatrzności w tym, co dotyczy przyszłości, i na odrzuceniu wszelkiej niezdrowej ciekawości w tym względzie. Nieprzewidywanie może stanowić brak odpowiedzialności.
2116. Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem – połączonym z miłującą bojaźnią – które należą się jedynie Bogu.
2117. Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim – nawet w celu zapewnienia mu zdrowia – są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich. Uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywania złych mocy, ani wyko-rzystywania łatwowierności drugiego człowieka.”
Pamiętać należy, że ta ludzka ciekawość i chęć dominowania nad innymi ma swoje źródło właśnie tam, przy naszym Biblijnym Drzewie Wiedzy. Owo: będziecie, jak Bóg, znali dobro i zło nadal brzmi w uszach człowieka i nadal chce stać w miejscu Boga. Nie chcę być zrozumiany, że zdobywanie wiedzy jest złem. Tak z pewnością nie jest. Człowiek całą wieczność będzie się rozwijał i poznawał Boga, źródło wszelkiej wiedzy i mądro¬ści. Jednak tu na ziemi w czasie pielgrzymowania i próby powinniśmy być pokorni wobec wiedzy i prosić Boga o Ducha Mądrości, który zdobytą wiedzę pozwoli wykorzystać dla dobra ludzkości. Wiedza bowiem i stopnie naukowe, to nie mądrość, a tak często się je utożsamia. Można posiąść wiedzę ogromną, a nie mieć mądrości. Słusznie powiedział mędrzec, że „bardzo niebezpieczny dla świata jest człowiek, w którego sercu głupota przykryta jest wiedzą i stopniem naukowym, bo wiele zła uczynić może korzystając ze zdobytego potencjału wiedzy. Może zniszczyć świat.”
Wiemy, że Człowiek po klęsce przy Drzewie Wiedzy musiał opuścić Raj. Wszyscy potomkowie pierwszych rodziców urodzili się już poza Rajem, nie mogą więc korzystać z dobrodziejstw Raju. W utraconym Raju pozostało także niedostępne już dla człowieka Drzewo Życia. Na straży u bram Raju Bóg postawił Cherubinów z połyskującymi mieczami, by strzegli dojścia do Drzewa Życia. Miecz to symbol i narzędzie wymierzania kary, aż do śmierci włącznie. Człowiek może więc wrócić do Raju tylko poprzez bramę śmierci. Dlatego Chrystus, Boży Syn, przyjmuje granice ludzkiej natury i przychodzi do nas z wieczności przynosząc utracone w Raju Drzewo Życia. Jest to Krzyż, na którym On składa siebie w ofierze za wszystkie grzechy ludzkości. Jako owoc Drzewa Życia, daje nam do spożycia swoje Przenajświętsze Ciało i Krew.
(53) Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. (54) Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym (J 6,53-54).
Tylko ten pokarm, owoc z Drzewa Życia, daje człowiekowi życie wieczne – żaden inny. Dzisiaj, kiedy obserwujemy ten zawrotny postęp nauki dostrzegamy, że człowiek sprowadził Boga na ziemię poprzez złamanie nakazu przy Drzewie Wiedzy. Tam poniósł klęskę zwiedziony przez kusiciela. Dzisiaj człowiek korzystając z Drzewa Wiedzy, zapomina o swojej przegranej i o bestii ukrywającej się w Drzewie Wiedzy. Zaczyna poprzez to Drzewo Wiedzy zbliżać się do Drzewa Życia (doświadczenia genetyczne, zmiany i ulepszanie tego, co stworzył Stwórca, zwłaszcza zaś klonowanie). Zaczyna przy pomocy wiedzy bawić się tajemnicą życia. Obym był „złym prorokiem”, ale żeby właśnie przy zabawie tym Drzewem Życia, za namową starodawnego węża, Szatana, nie wydarzyła się kolejna jeszcze straszniejsza porażka ludzkości, która po raz drugi mogłaby wzbudzić w Bogu interwencję w historię rodzaju ludzkiego.
Jeśli będziemy ignorować to, iż Szatan istnieje naprawdę, to w rzeczywistości przegramy, bo nie możemy bronić się przed kimś, w kogo istnienie nie wierzymy.
Polecając wszystkich Czytelników ochronie duchowej Świętych aniołów, szczególnie Świętemu Michałowi Archaniołowi, modlę się o zdrowy chrześcijański rozsądek dla tych, którzy już go utracili, o wiarę czystą szlachetną i wielką, która nie ignoruje rzeczywistości zła w świecie, ale dostrzega je jako ingerencję bytów osobowych, inteligentnych i przewrotnych mających na celu walkę z prawdą o Bogu i godności człowieka.

Ks. Bogusław Jaworowski, MSF

Pigułka pogardy

Decyzja Komisji Europejskiej by pigułkę ellaOne, należącą do środków tzw. antykoncepcji postkoitalnej czy awaryjnej, określana także jako tabletka „po”, była w aptekach dostępna bez recepty, wywołała z jednej strony euforię środowisk propagujących antykoncepcję, a z drugiej liczne protesty środowisk broniących życia.

Tabletka ellaOne była już dostępna w aptekach, jednak warunkiem jej otrzymania była recepta. Uczynienie z niej specyfiku ogólnie dostępnego stanowi niewątpliwie nową odsłonę w starciu dwóch cywilizacji: śmierci i życia, o której tak wiele mówił Jan Paweł II. W dramatyczny sposób fakt ten potwierdza diagnozę Jana Pawła II sprzed dwudziestu lat. W ogłoszonej w 1995 r. encyklice Evangelium vitae papież rozróżnił wprawdzie między antykoncepcją a aborcją, stwierdzając, że są to z moralnego punktu widzenia dwa zasadniczo różne rodzaje zła: jedno jest sprzeczne z pełną prawdą aktu płciowego jako właściwego wyrazu miłości małżeńskiej, drugie niszczy życie ludzkiej istoty. Jednak zaraz dodał: Mimo tej odmiennej natury i ciężaru moralnego pozostają one bardzo często w ścisłym związku, niczym owoce jednej rośliny (EV 13).

W ostrej dyskusji medialnej odnośnie tej kwestii rzuca się w oczy przede wszystkim brak rzetelności informacyjnej. Zakładając, że wypowiadający się eksperci nie są ignorantami, trudno nazwać tę kampanię dezinformacyjną inaczej jak zawoalowanym kłamstwem. Obok nieprawdziwych sugestii, jakoby kraje członkowskie były zmuszone do wprowadzenie w życie dyrektywy Komisji Europejskiej i nie miały w tej materii żadnego wyboru, informacyjny zamęt dotyczy przede wszystkim mechanizmu działania ellaOne. W dyskusjach medialnych podkreśla się, że jest to preparat wyłącznie antykoncepcyjny. Zarzuty środowisk pro life opierają się zatem, jak się twierdzi, na braku wiedzy, a pigułka może być wielkim dobrodziejstwem, gdyż pozwoli znacznie zmniejszyć liczbę aborcji.

Entuzjaści decyzji Komisji Europejskiej podkreślają, że ellaOne „nie powoduje przerwania istniejącej” ciąży. Taki dobór słów jest nieprzypadkowy. Stoi za nim określona definicja ciąży, która za jej początek traktuje zagnieżdżenie embrionu w macicy. Wszystko, co dzieje się wcześniej, a więc od zapłodnienia do zagnieżdżenia, a więc w pierwszych kilku dniach życia embrionu, gdy wędruje on w jajowodzie w kierunku macicy intensywnie się rozwijając, nie podpada tu pod definicję ciąży. Powstały już embrion, a więc istota ludzka, która rozpoczęła swoje unikalne i jedyne życie, jest traktowany jako lekko zmodyfikowana (bo zapłodniona) komórka jajowa, której nie trzeba poświęcać wiele uwagi. Zabicie takiego wczesnego embrionu nie będzie wiec także traktowane jako działanie wczesnoporonne.

Gdy szuka się na fachowych portalach internetowych odpowiedzi na pytanie, czy ellaOne ma działanie wczesnoporonne, można znaleźć np. takie wyjaśnienie: „Nie. Tabletka ellaOne zapobiega ciąży, zapobiegając owulacji lub opóźniając ją lub utrudniając zagnieżdżenie się zarodka / zapłodnionego jajeczka w macicy. Jeśli uznajemy, że początek życia to powstanie zarodka, to stosowanie tego środka będzie dla nas kontrowersyjne”. Prawda jest więc zgoła inna: owszem, ellaOne może mieć działanie antykoncepcyjne (przeciwpoczęciowe), ale jedynie wtedy, gdy kobieta przyjmie ją przed owulacją. Gdy uczyni to w trakcie lub po owulacji, pigułka spowoduje na zniszczenie rozpoczętego życia nowej istoty ludzkiej, a więc będzie formą aborcji. Owszem, ellaOne pozwoli zmniejszyć liczbę późniejszych aborcji, zwiększając jednocześnie liczbę wcześniejszych aborcji. Będą one teraz anonimowe, dokonywane już nie w gabinetach ginekologicznych, ale w zaciszu domowym. Przy takim podejściu wartość życia istot ludzkich w pierwszej fazie ich istnienia równa jest zeru. Nie trzeba wiele wyobraźni, by dostrzec konsekwencje takiego podejścia także w obszarze innych zagadnień bioetycznych, np. zapłodnienia in vitro. Jeżeli poczęty na drodze naturalnej i wędrujący w jajowodzie embrion jest niczym i może być bez problemu uśmiercony, dlaczego ktoś miałby się przejmować takimi samymi embrionami wyprodukowanymi w laboratorium i używanymi do zapłodnienia in vitro, a potem ponosić wielkie nakłady finansowe, by trzymać embriony nadliczbowe w zamrażarkach?

ellaOne to doprawdy pigułka pogardy dla najsłabszych, których śmierć już nawet nie zasługuje na zarejestrowanie w wykazie dokonanych aborcji. Pośrednio dyskusja ta rzuca światło także na rzekomą niezawodność nowoczesnych metod antykoncepcji. Zdaniem zwolenników nowej generacji pigułek, jej upowszechnienie i udostępnienie jest konieczne. Dlaczego? Bo, jak się okazuje, inne środki antykoncepcyjne zbyt często zawodzą….

W zatarciu różnicy między antykoncepcją a aborcją widać, jak prorocza była diagnoza Jana Pawła II. W tym przypadku są to faktycznie dwa owoce jednej rośliny ‒ mentalności antynatalistycznej. Różnica ta, obecna jeszcze niedawno w każdej dyskusji na temat antykoncepcji, nie odgrywa tu już żadnej roli.

Ks. Marian Machinek MSF


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*

Top