„Jezus zaczął pouczać uczniów, że Syn Człowieczy wiele musi wycierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że zostanie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: „Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku”.
Skąd taka reakcja Piotra? Jest ona bardzo ludzka w takim sensie, że chyba nikt z nas nie życzyłby cierpienia i śmierci bliskiej osobie. Ponadto, zapowiedź Jezusa jakoś nie pasuje Piotrowi do jego wyobrażeń. Rybak z Galilei nie spodziewał się, że misja Jezusa przekracza aktualne problemy Izraela, że tutaj chodzi o gruntowne uzdrowienie i przemianę całej ziemi, całego człowieka.
Jesteśmy tacy jak Piotr. Jest w nas taki rys człowieczeństwa, który mówi Bogu „tak”, i taki, który mówi Bogu „nie”. Istnieje w nas coś, co sprawia, iż Bóg nas pociąga i jakaś inna siła, która nas od Niego odpycha. Jest coś w życiu kapłańskim, co przyciąga i coś, co staje się ciężarem. Jest coś w małżeństwie, co fascynuje oraz łączy mężczyznę i kobietę ze sobą, ale także coś, co ich poróżnia i rani. Jest coś w rodzeniu i wychowaniu dzieci, co cieszy i coś, co rodziców denerwuje i odstręcza. Jednak ten pozytywny „coś” jest decydujący, dzięki niemu możemy iść do przodu.
Ale trzeba też wyraźnie zaznaczyć: problem nie leży w samym kapłaństwie, małżeństwie czy dzieciach. Problem tkwi w człowieku. Cóż takiego powoduje te kłopoty? Najprościej rzecz ujmując, pragniemy rzeczy wielkich, ale równocześnie chcemy, aby w ich osiąganiu zawsze wszystko szło gładko, wygodnie, żeby niewiele kosztowało, żeby było przyjemnie, żeby się nie natrudzić, żeby poszło po naszej myśli, żeby nas pochwalono, zawsze akceptowano, żeby się nikomu nie narazić. Taki spokojny rejs przez życie, stabilność i pragnienie bezpieczeństwa. Któż z nas nie odnajduje się w tych oczekiwaniach? Tyle że rzeczywistość pokazuje, że życie ciągle zaskakuje i dostarcza również przykrych niespodzianek. A wielkie rzeczy czasem bolą.
o. Dariusz Piórkowski SJ
0 komentarzy